Turystyczne Forum Wiedzy

wakacje nad morzem w Polsce

Puck jako jedyny port wojenny

25 lipiec 2012r.

Czy Puck jako jedyny port wojenny Rzeczypospolitej odegrał wyznaczoną mu rolę dziejową? Odpowiedzieć na to pytanie można przedstawiając losy miasta na przestrzeni czterech lat, w czasie których był przystanią dla powołanych przez króla strażników morza, tego zalążka polskiej marynarki wojennej. Przeciętnie rocznie na służbie królewskiej było od 20 do 30 okrętów, ale nigdy jednocześnie nie walczyło ich więcej niż 10. Były to statki kupieckie uzbrojone i przystosowane do działań wojennych. Na ich pokładach znajdowało się nie więcej niż kilkanaście dział (najwyżej 30), uzbrojeniem załogi (piechoty morskiej) była broń palna i sieczna. Liczba załogi na większych statkach przekraczała ludzi, na mniejszych była mniej liczna. Na czele załogi stał kapitan — zwierzchnik i sędzia odpowiedzialny za wszystko przed armatorem; czasami był nim sam właściciel statku. W dowodzeniu zastępował go porucznik, za dyscyplinę odpowiedzialny był kwatermistrz mający do pomocy pachołków, nad aresztowanymi członkami załogi i pojmanymi w akcji ludźmi czuwał profos, nawigację prowadził szyper — bezpośredni zwierzchnik marynarzy, zastępcą jego był bosman. Resztę załogi stanowili marynarze, sternicy, cieśla, kucharz i pisarz. Liczba ludzi na jednostce była zależna od jej wielkości. Przyjmuje się, że statki kaperskie były dwojakiego rodzaju: pinki — małe i średniej wielkości dwumasztowe statki z kajutami rozmieszczonymi w dwu kasztelach na rufie i na dziobie; nośność ich wynosiła do stu łasztów (około 200 ton) oraz tzw. szkuty — małe statki używane do żeglugi przybrzeżnej. Na takich to okrętach walczyli i odnosili sukcesy ówcześni strażnicy morza. Polska flota kaperska była niewątpliwie daleko mniejsza niż innych państw bałtyckich. Szwecja na przykład miała podczas pierwszej siedmioletniej wojny północnej (1563—1570) przeszło 100 jednostek, w tym 9 wielkich; ówczesny największy statek szwedzki — będący równocześnie największym na Bałtyku — miał 174 działa. Dania miała 22 okręty, największy z nich miał załogę złożoną z 1000 ludzi. Były to — należy o tym pamiętać — floty stałe w odróżnieniu od polskiej, tworzonej właściwie tylko od przypadku do przypadku. Niemniej ta niewielka flota odnosiła duże sukcesy. Uwijały się polskie okręty po całym Bałtyku, ale przede wszystkim koło Narwy i Rewia, u wybrzeży Szwecji i u południowych wybrzeży Bałtyku, a wreszcie po samej Zatoce Gdańskiej. W sierpniu 1567 r. na przykład zdobyto około 17 statków różnych bander: francuskiej, duńskiej, holenderskiej i zachodniopomorskiej. We wrześniu tego roku eskadra szwedzka w liczbie 20 okrętów dążyła ku polskim wybrzeżom, aby zniszczyć kaprów i wysadzić desant. Jeden z tych okrętów pod dowództwem Marka Wilde, byłego kapitana w służbie polskiej, oderwał się od eskadry i uciekł do Gdańska, uprzedzając o zamiarach szwedzkich. Admirał szwedzki widząc przygotowane do obrony wybrzeże nie atakował, tylko przez dwa dni stał na kotwicach na redzie, a potem zrezygnowawszy z ataku odpłynął. Statek Wildego został zabezpieczony i sporządzono inwentarz jego wyposażenia. W 1568 r. kaprzy zdobyli koło Rewia statek załadowany konopiami dla floty szwedzkiej, lubeczanom zaś zabrali 6 statków, Duńczykom 2 z ładunkiem soli, sukna angielskiego i innymi towarami wartości 800 talarów, jedną pinkę księcia holsztyńskiego z 100 funtami okrętowymi wosku. W końcu sierpnia koło Darłowa zabrano statek szwedzki z ważnymi dokumentami i inny o pojemności 40 łasztów. W listopadzie zajęto koło Helu 5 statków, w tym 4 szwedzkie i 1 holenderski. Na innym, również holenderskim, znajdowało się około 80 łasztów żelaza szwedzkiego wartości 3600 talarów. Do sukcesów o znaczeniu politycznym należało ujęcie posła Iwana Groźnego Daniła Michajłowa, a następnie posła duńskiego na dworze rosyjskim Chrystiana Machabeusa. Obaj wieźli ważne dokumenty i złożyli cenne zeznania o poczynaniach swoich rządów. Ogółem łupem kaprów padło około 20 statków z towarami. Naturalnie nie obyło się bez własnych strat. W walkach ze Szwedami utracono dwa okręty, a eskadra szwedzka ścigająca kaprów polskich, chociaż ich nie dogoniła, napadła na Hel i splądrowała miasto. Działalność strażników morza wywoływała protesty i groźby różnych władców. Najgroźniejszym przeciwnikiem był niewątpliwie król duński Fryderyk II, formalnie do 1570 r. sojusznik Polski. Postanowił on zlikwidować polskich kaprów, którzy ośmielali się porywać statki jego poddanych. W tym czasie ubył polskim marynarzom inny przeciwnik — Szwecja. Po obaleniu króla Eryka XIV na tronie zasiadł nowy król: Jan III, mąż Katarzyny Jagiellonki, który nawiązał dobre stosunki ze swym szwagrem Zygmuntem Augustem. Tym samym zakończyła się wojna z tym państwem. W 1569 r. zdobyto tylko 12 okrętów różnych bander. Koło Rewia operujący tam kapitanowie ulegli częściowo przewadze wysłanej na tamtejsze wody eskadry duńskiej pod dowództwem admirała Per Muncka. W jego ręce dostało się 5 okrętów z kapitanami oraz 4 lub 5 pryzów, to jest zdobytych przez straż morską statków. Kapitanowie i załogi zostali przetransportowani do Kopenhagi i tam uwięzieni, ale na skutek energicznej interwencji Zygmunta Augusta wszystkich ostatecznie uwolniono. Poczynania Fryderyka II nie odstraszyły kaprów od dalszej działalności. W 1570 r. wyposażono kilkanaście statków, które wyszły na stały teren działania pod Rewel. 17 kaprów zostało wówczas złapanych przez Kerstena Rodego, kapra pozostającego na służbie rosyjskiej. Wziętych do niewoli spotkał straszny los: siedmiu z nich powieszono, czterech poćwiartowano, jednego rzucono niedźwiedziom na pożarcie. Anglicy schwytali dwa okręty i zgładzili około 70 ludzi. Mimo tych strat kaprowie działali nadal i nadal chwytali załadowane towarami statki płynące lub powracające z Narwy. Ogółem polscy kaprzy schwytali w tym roku około 15 statków. Wpadł również w polskie ręce kaper rosyjski Kersten Rode. Sytuację polityczną na Bałtyku zmienił radykalnie pokój między państwami bałtyckimi podpisany dnia 13 IX 1570 r. w Szczecinie oraz trzyletni rozejm między Zygmuntem Augustem i Iwanem Groźnym zawarty 29 czerwca 1570 r. Ustały więc działania wojenne na lądzie, jednak król polski w dalszym ciągu zbroił statki do zwalczania żeglugi narewskiej. Kampania na rok 1571 była przygotowywana z wielkim rozmachem. W czerwcu kapitan Tomasz Duński zagarnął 3 statki koło Gotlandii i przyprowadził je do Pucka. Inna grupa strażników morza opanowała 6 statków i również przyprowadziła je do portu w Gdańsku. Ogółem Polacy i w tym roku zdobyli około 15 statków płynących z i do Narwy. Były to jednak ostatnie sukcesy "freibiterów" królewskich na Bałtyku. Wczesnym rankiem 29 maja 1570 r. przybiła do Helu eskadra duńska złożona z 8 okrętów dobrze zaopatrzonych w ludzi i broń pod dowództwem admirała Jerzego Daa. Zdobyła i zniszczyła ona 2 polskie okręty kaperskie, następnie ruszyła do portu w Pucku i tam zdobyła 9 jednostek, w tym 4 strażnicze, oraz 5 pryzów duńskich i lubeckich. Do niewoli wzięto 26 ludzi z załóg, które nie zdołały schronić się do miasta. Gdy admirał duński zwrócił się do burmistrza miasta Pucka, aby wydał mu liny i żagle stanowiące własność kapitanów jednostek kaperskich, spotkał się ze zdecydowaną odmową. Dochodzić zaś swoich roszczeń siłą nie chciał, widząc na murach uzbrojonych żołnierzy. Wzięci do niewoli kaprzy zostali dostawieni do Kopenhagi i 24 sierpnia 1571 r. ścięci jako piraci; kapitana dodatkowo poćwiartowano. Wszystkich pochowano w piasku na wybrzeżu morskim. Po napadzie Duńczyków na Puck kaprzy, chociaż osłabieni przez zadane im straty, jeszcze działali przez pewien czas. Wysłał przeto król duński Fryderyk II nową eskadrę na wody Zatoki Gdańskiej. Uprzedzeni o tym strażnicy morza schronili się do Gdańska. Rada miejska przybyłemu wraz z eskadrą duńską admirałowi Sylwestrowi Frankowi, który zażądał wydania kaprów i zdobytych przez nich duńskich statków, poleciła zwrócić się z tą prośbą do króla polskiego, co zakrawało na ironię, ponieważ twierdza w Wisłoujściu była silnie ufortyfikowana, a oprócz tego w samym porcie znajdowali się dobrze uzbrojeni kaprzy. Admirałowi nie pozostało więc nic innego, jak wziąć kurs na stolicę własnego kraju, zagarniając przy okazji gdańskie statki kupieckie. Po klęskach zadanych flocie latem 1571 r. rozpoczęły się tarcia między kapitanami a Komisją Morską. Na skutek tego stanu rzeczy król wyjął ich spod jurysdykcji Komisji Morskiej, ale władzę nad nimi zachował nadal dla siebie, równocześnie zakazując jednak udawania się im na morze i organizowania nowych wypraw. Komisja Morska działała jednak dalej — aż do śmierci monarchy, który pierwszy z królów polskich doceniał znaczenie własnej floty i łożył na jej utrzymanie. Z jego śmiercią zabrakło kaprom opiekuna i protektora. Rozpierzchli się po różnych portach, ofiarując swoje usługi, wiedzę i zdolności innym władcom i wywieszając inne niż poprzednio znaki na swoich okrętach

ocena 3,5/5 (na podstawie 26 ocen)

Oferty na wczasy nadmorzem w Polsce.
Puck, atrakcje, turystyka